
On the floating, shipless oceans
Godzę się ze wszystkim co czuję. Nie potrzebuje nic więcej. Czuję że uwalniam się od tego co więziło mnie tyle lat. Widzę plusy sytuacji. Nie chcę mieć za nikogo odpowiedzialności. Chcę się nauczyć rozpoznawać wszystkie odcienie moich emocji, ustawiać je w szeregu i nadawać im imiona. Nikt nie będzie mi ich brudził, przestawiał, mamił obietnicami. Fragmenty starego snu mi się przypominają. W moich snach najczęściej jestem w podróży, czuję niepokój albo latam.W moich snach zawsze wyczuwam kiedy ktoś mnie potrzebuje naprawdę, a kiedy nazywa mnie swoim przyjacielem , bo aktualnie potrzebuje mojego wsparcia.Spokojnie, nic mnie nie boli, to prawie tak jakby mnie trochę nie było. Będę jutro. Zupełnie nowa.
jedziesz przez starą miłosną , lub rembertów na sulejówek, cały czas prosto przez michałów , okuniew, pustelnik ( tu są tory, przejazd) do stanisławowa. W stanisławowie w lewo na ostrów maz. jadów, strachówkę. 7 km zjazd na flakowiznę, jest kierunkowskaz w prawo. skręt w źwirówkę. Po prawej stronie będą : gospodarstwo z bocianem, kawalek pola, trzy działki małe, za ogrodzeniem trzeciej jest mała droga w prawo , skrecasz przejezdzasz mostek i po lewej stronie jest moja dacza.
Zasiane zwątpienie, w co ono wykiełkuje? Rastaman będzie stał sam, mówię wam.Egoizm, pycha ,mamona.A podobno miłość i zrozumienie i empatia. Jadę sobie odpocząć od nadmiaru nazywania, rozkminiania, zastanawiania. W rośliny świeże. to nie moja rola oceniać innych.Źle mi z tym, że muszę. Złoszczę się.
parę dni minęło a czuję się dojrzalsza o wieki. Najczęściej gdy przypominam sobie o cyklach w moim źyciu zasmuca mnie to. Dzisiaj spojrzałam na wiele spraw z perspektywy roku. Jeśli kaźdej wiosny będę tak jakościowo przeżywać przesilenie, to mogę mieć nadzieję na poznanie samej siebie , w stopniu przynajmniej zadowalającym.Zrozumiałam co moje a co nie moje. martwię się tylko że im jestem starsza tym bardziej egoistyczna i cyniczna się robię. Widocznie tak nakazuje mi instynkt samozachowawczy.jeszcze przez chwilę powydaje mi się że jednak nie usycham. Wystawiam się do słońca i zmuszam z całych sił dop asymilowania. Zmęczona jestem. czas na przerwę, nic nie warte. Mój zachód, owoce zgniłe na gałęzi. Brakuje mi bauaganu. brakuje mi matrycy. nie chcę szpilek, endorfin, narkotyków. Nie chcę problemów ,telefonów , urzędów. Chciałabym nie skupiać się na sobie. Zasypać swoje ego garścią ziemi.