wtorek, października 30, 2007

kontemplacja, sen, praca


jakiś filozof w radio powiedział że to przepis na doskonałe życie, dzelić wszystko to na równo. Stanowczo mi nie wychodzi, ostatecznie wyrobilam normę, ale problemy z motywacją narastają. źnowu muszę prosić o pieniądze. Po polsku, bardzo. Nieprawdaż>? Nawet nie zauważam, stanowczo za mało żeby nie dać się jesiennemu zmechaceniu.

środa, października 24, 2007

co jest w dupie


A w plecach łupie, gonią nas terminy i mało odpoczywamy. Ale za to wszystko jak na najlepszej drodze do globalnego wyluzu((albo katastrofy). jeszce tylko 50 lat pracy do emerytury. Do tego czasu wybudują most północny, a w przychodniach nie będzie już kolejek. Nic nie będzie, wszystko do likwidacji. Za to moje osobiste perspektywy coraz raźniej, rysują się.

poniedziałek, października 22, 2007

Rozważania nad istotą pracy ludzkiej część pierwsza


PO dwóch tygodniach , niestety już wiem że to raczej nie dla mnie. Czuję się głupio przed sobą, Jak ktoś kto się dał wyChujać. Ale zacisnę zęby i jadę dalej. Codziennie w sumie jest latwiej, zdobywam drgocenne doświadczenie. Znowu pracuję prawie charytatywnie. Pracuję, mało odpoczywam więc wszystko przelatuje jak meteoryt powierzchownie, szybko, z rozpędu.
Wesele się udało, nadchodzi czas mrozu...

środa, października 10, 2007

Przeżytek


Udało się, przeżyłam. Co prawda oddycham z trudem. Powoli pozbywam sie interesów , myśli, niezałatwionych spraw wszystkich ludzi. Natłoczyło się. A wczoraj wielki sukces, zapowiada się że będzie następny taki koncert w grudniu,,,To był ciężki przelot, ale wszystko ostatecznie męczy. Mam potrzebę wyjechać na tydzień na wiochę z Purchelkiem, odciąć sie od bodźców z zewnątrz, tak żebym chciała czegoś tylko ja od świata , a nie świat ode mnie. Specjalne pozdroxy dla mojego brata który miał w niedzielę urodziny. Nie złożyłam Ci życzeń, ale, myślę o Tobie codziennie.

sobota, października 06, 2007

Krasztest vol1


No i znowu w drogę, wielu moich znajomych jeździ furą , jakby grała w super grę na kompie. Ja chyba tak nie potrafię. Jutro czeka mnie 580 km w dwie strony, jak Bozia da.Postaram się nie dać zabić pod tirem, tramwajem czy czymśtam.Posunę bezpiecznym tempem, bo dobrze by było wrócić do Purchelsona, pomóc Cytrynie, poogarniać się. Przeznaczę ten czas na medytację. Czuję że moja wytrzy.małość jest badana. Trzymajcie kciuki za suchą szosę i Biały płomień. Przesyłam pozdrowienia dla wszystkich moich ziomów. Proszę o wsparcie. na jutrzejszą drogę.

czwartek, października 04, 2007

Rozważania nad istotą pracy ludzkiej część II


EJŻE!!
Dziwne sny znowu mnie nawiedzają , ale tym razem są to zapowiedzi miłīch wydarzeń. Dostałam dziś pierwszą w życiu poważną pracę. Będę przedstawicielem medycznym. bardzo się cieszę, udało mi się utargować nawet niezłą kasę za te pół etatu! He! koniec darmozjadztwa, wogóle jakoś miło się pod tym względem zrobiło. Jednak czasem warto porobić coś za friko albo półdarmo, daje to niespodziewane efekty w postaci , przeróżnych fuch! Spadają z nieba ! ten stan nie potrwa długo, a za ZUS trzeba zapłacić. Przynajmniej perspektywa emigracji jakoś się oddala.I szkolenia weekendowe w Krakowie ,,, he, he ,he strasznie się cieszę i wogóle.

wtorek, października 02, 2007

o kobieto!


kobieto,
malujesz się dla mnie
przecież nie dla nich,
co tego nie zauważają

porównujesz każdy detal
próbkujesz mnie po kawałku
czy mieszczę się w przedziale

piszę znowu , wszytsko jest dobrze, układa . może uda się z Wero na slamie. Wydaje mi się że razem jesteśmy niepokonane. Dlaczego ,co, jak, po co? łażę po swoich myślach , jak po starym domu. Nastawiam się na odczuwanie, niestety idzie do w parze z PRZEczuwaniem. Jakby się nie dało tego wypośrodkować. Azymut na autodestrukcję, a może na coś co przynajmniej przynosi NAMACALNE, realne korzyści. A nie tylko przestarzałe odwołania się do bólu. To jakby samemu interpretować swoje sny. To jakby śnić samemu o sobie.Przedzieram się przez chaos w środku.

poniedziałek, października 01, 2007

przeciążenie


Rozchorowałam się , po takim diabelskim weekendzie to i tak niewiele. Dwa koncerty, zdawkowy sen, chłód, nikotyna i zapowietrzenie. A dzisiaj w pracy pseudoefedryna podtrzymuje mi życiowe funkcje, niestety zapowiada się że ten dzień będzie bardzo długi. Kilogramy smarków. Przynajmniej pogoda dopisuje.