Będzie zaraz miesiąc jak nowa praca całkowicie mnie pochłania. Park Znicza od tygodnia wypełnia dosyć szczelnie mój wolny czas, trzy brygady miesiąc czasu i tysiące roślin do posadzenia. Jest tam podobno grób Powstańców, może przebywając w muzeum i mimochodem często o nich myśląc, oddałam im niebiańską przysługę skracając drogę do nieba. Być może odwdzięczają mi się teraz, wszystko rośnie bardzo ładnie.
Byłam wczoraj na wielkiej nekropoli, górka Powstańców przy Bartyckiej została usypana z gruzów Warszawy zniszczonej po wojnie. Oczywiście jest to wspaniałe miejsce do swoistej autopromocji przeróżnej masy polityków, posłów na Sejm, przedstawicieli Pis-u i ich żony, ubrane nieadekwatnie, wszyscy z wyjątkiem H>G>W Prezydent stolicy, mieli brudny Obów. Pan Burmistrz czy Starosta Mazowiecki, wynurzał się osobiście jaki to dla niego zaszczyt mówić do TAAAKIEJ liczby ludzi, Możliwość powiedzenia przez mikrofon wielu trosk i bólów które leżały mu na sercu, przyprawiły mnie o mdłości. Wszyscy pełniący funkcje Państwowe mieli napisane przemówienia, Pan Burmistrz dzielnicy Mokotów nie mógł przeczytać poprawnie tekstu, co wskazuje na to że prawdopodobnie widział go pierwszy raz. Wspomniana H>G>W w swoim przemówieniu wspominała o Himmlerze i Hitlerze, na samym końcu zaś odwołała się do ksiąźki Jana Pawła II i skończyła swoją wypowiedź podsumowaniem : " w tej książce jest wszystko co chciałam przekazać"
Wśród całej tej reprezentacji najpiekniej przemawiał Jeden z najstarszych Powstańców, Ledwo co chodził, natomiast jego słowa były jak sztylety celnie trafiające w sedno, cała wypowiedź spójna, niezwykle szczera. Ten człowiek miał w sobie jakąś niesamowitą siłę, powiedział na końcu: "Aby Bóg w pokoju dał nam doczekać szczęśliwego końca."
A koniec jest blisko jak mniemam.