niedziela, lipca 30, 2006

press reset please

Fot. dostarczona dzięki agencji PETROZIOM elo
mam dziś kaca , ale mija powoli. Koncert zagraliśmy na pełnej parze. Bez wsypy, w dzień w pełnym słońcu. było dużo ludzi trzy pokolenia Pawelskich. Za plecami miałam wyryte nazwiska powstańców. Czułam na sobie ich wzrok. Chyba się cieszyli bo było euforycznie, ale atmosfera podniosła. następnie nie docierając na ten after co trzeba niszczyłam się pysznymi browarami, regenerując się w bezstresie. Rano się pokrzątałam nieco ,zrobiłam sobie śniadanie z dwoma fajnymi ziomkami i spóźniłam się na umuwioną sesję zdjęciową Bauaganu 2 godziny. Jak dojszłam do nich pokazali mi zbiorowo dupę. Co za typy zryte, idziemy się jeszce dzisiaj czilować ,więc zabieram trochę paliwa i ruszam , mam nadzieję w nowy etap. peleton się przybliża, he,he.hm,,

Komentarze (1):

Blogger Olamonola pisze...

ja się też strasznie cieszę że mogłam tam zgarać. Cały koncert czułam na plecach spojrzenia tych wszystkich młodych ludzi których nazwiska tam zostały wyryte z tyłu za mną. Takie mieli pseudonimy "budda", "lewiatan" Czy mieli czas na radość? Mieli mniej lat niż ja. Bardzo duó o tym myślę ostatnio.

12:11 AM

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna