w górę!

Od dawna próbowałam ale teraz mi się udało,byłam z moim bratem na scianie!Może nie takiej wielkiej jak ta na zdjęciu , ale całkiem niezłej! Trochę ciężko mi pisać. ale zajawka zajebista, nie doszłam do sufitu, ale w niedzielę to zrobię. Moje ciało moim sprzymierzeńcem a mój brat mnie buja na linie na wysokości 4 metrów. Lubię wytrzymałościowy wysiłek. Dzisiaj balanga o 4 rano gramy. Zastanawiam się nad opcją jakiejś drzemki (he, he). Można mnie wziąść na przetrzymanie. I tak kiepsko sypiam ostatnio. dzisiaj będzie inaczej , walnęłam browara w ramach odkwaszania organizmu. Takie zmęczenie jest błogosławieństwem. Na razie nie mam siły śpiewać, ale wszystko co mam w zapasie zostawiam na świt dzisiejszy. Ostatnio często widuję wschody. mam nadzieję że to zwiastun jakiegoś nowego etapu. Wystarczyło że zrobiło się trochę słońca. siniaki , drobne skaleczenia, cieniasowi sprzęgło pieprzło ale odmykam je nogą i działa. Ja zadziałam kiedy indziej.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna